26 i 27 października w Szkole Podstawowej nr 11 im. Gen. Dezyderego
Chłapowskiego w Poznaniu odbyła się trzecia edycja konwentu AnimeCon
Halloween! Ekipa Gintama
Polska miała przyjemność gościć na tym wydarzeniu już kolejny rok z
rzędu. Jak tegoroczna edycja wypadła na tle pozostałych? Zapraszam do
lektury niniejszej relacji po wszelkie szczegóły!
Zacznijmy od
pierwszego dnia konwentu i nie, nie chodzi mi o sobotę (26
października), a o piątek (25 października). Ten dzień był początkiem
konwentu dla osób, które dojeżdżały i liczyło się dla nich miejsce w sleeproomie. Od około godziny 18 istniała możliwość akredytacji, a co za tym idzie - wcześniejsze
wejście na teren konwentu. Był to znakomity ruch ze strony
organizatorów! Nie było również żadnego problemu, aby po akredytacji
opuścić teren imprezy. Około godziny 19:30 wszystkie kolejki zostały
rozładowane, a uczestnicy byli na bieżąco obsługiwani przez ekipę Animeconu.
Ciekawiej
zaczęło się robić w sobotę, czyli w oficjalny dzień rozpoczęcia
konwentu. Tego dnia kolejki (bo były dwie – jedna dla osób, które
zakupiły bilet internetowo, druga zaś, dla osób chcących kupić bilet na
miejscu) były dość pokaźne, ciężko było między nimi manewrować. Nie
skłamię, pisząc, że kolejkon utrzymywał się aż do popołudnia.
Każdy
uczestnik dostał bransoletkę i identyfikator na wstążce, a informator
był przygotowany w formie bardzo ładnej książeczki w formacie A5. Serio - coraz
rzadziej zdarza się, żeby organizator przykładał taką wagę do wyglądu
informatora, dlatego kwestia ta zasługuje na wyszczególnienie! Plan
udostępniono również w aplikacji mobilnej Konwencik, która z imprezy na imprezę zyskuje coraz większą popularność.
Za możliwość nocowania na konwencie nie trzeba było dodatkowo płacić - bilet
dwudniowy uprawniał do tego każdego uczestnika. Udostępniono dość sporo
miejsca do spania — oprócz typowej sali gimnastycznej, można było
osadzić się w szatniach i „piwnicy”. Dla wystawców i mediów został
przeznaczony osobny sleeproom.
Mimo tego, że takie miejsca są zazwyczaj wydzielane w trosce o drogi
sprzęt, materiały, utarg itp. przyznam się bez bicia, że nie
skorzystałam z tego przywileju - atmosfera w szatniach i piwnicach była po prostu nie do podrobienia!
Konwent
odbył się w tym samym budynku co rok temu, dlatego obyło się bez
większych niespodzianek. Plusem były całkiem urocze dekoracje w klimacie
Halloween. Dużym minusem było to, że było dość tłoczno i momentami
ciężko było przejść spokojnie po korytarzu. Spore zagęszczenie
powodowało uczucie duchoty, a uchylone okna nie odgrywały swojej roli.
Sytuacja nie była tragiczna, ale skutecznie zmniejszyła komfort
siedzenia w samym budynku. Wiele osób (w tym ja) preferowało spędzanie
czasu na świeżym powietrzu. Kolejnym drobnym problemem była niewielka
ilość gniazdek. Na całą salę gimnastyczną było dosłownie tylko jedno
gniazdko, do którego helperzy
podłączyli przedłużkę z czterema wejściami. Nie da się ukryć, że
panowała istna wojna o to, kto dostanie szansę na podładowanie telefonu.
W salach prelekcyjnych było nieco lepiej, ale jak wiadomo, jeśli na
imprezie brakuje gniazdek, to brakuje ich wszędzie. Nie sądze, aby organizator był w stanie coś z tym zrobić - niestety,
budynek został skonstruowany tak, a nie inaczej. Jeśli chodzi o względy
sanitarne, było z tym różnie. W ostatni dzień konwentu w toaletach
brakowało mydła i papieru toaletowego. Czystość łazienek sumarycznie
wypadła nieźle, ale zdarzały się momenty (niedziela z rana), kiedy
panowały tam fatalne warunki. Stan techniczny kabin nie należał do
najlepszych, ale na to również organizator nie miał wpływu (no, chyba że
za część urwanych zamków odpowiadali uczestnicy). Zostawmy te
nieszczęsne toalety i przejdźmy do nie tak odległego tematu – prysznice,
które były całkiem dobrze zorganizowane i zadbane. Niektórzy czuli się
wręcz jak u siebie w domu i autentycznie śpiewali podczas mycia. Żeby
nie było - śpiewać każdy może, ale kiedy w pobliżu są śpiący ludzie, warto trochę przystopować. Podsumowując — konwent czysty i zadbany z wyjątkiem toalet, które otwierają listę rzeczy do poprawy w przyszłym roku.
Oczywiste
było to, że na konwencie pojawią się różni wystawcy, którym
udostępniono korytarze na parterze i piętrze. Stoisk było wystarczająco,
nie za dużo, nie za mało, tak w sam raz; dzięki temu nie było problemów
z korkami i przestojami. Organizatorzy naprawili błędy poprzedniej
edycji i oprócz różnych stoisk znanych i lubianych artystów znalazło się
miejsce dla stoisk z mangami (nowymi i nie tylko), różnymi
zagranicznymi przekąskami i napojami, dakimakurami,
podkładkami, figurkami, pluszakami, kubkami i breloczkami. Było co
oglądać. Niestety nie udało mi się znaleźć zbyt wielu rzeczy z Gintamy – w oczy rzuciły mi się tylko dwie naklejki-jedna z Gintokim, druga z Sougo; i breloczki – z tymi samymi grafikami co naklejki, plus jeden wyjątkowy z Kondou! Ogólnie, większość stoisk można opisać jako typowe stoiska, które zobaczysz na każdym konwencie związanym z anime i mangą.
Zdobycie
prowiantu, zapewniającego nam przetrwanie nie było ciężkie. Oprócz
wcześniej wspomnianych stoisk z różnymi zagranicznymi przekąskami, na
terenie konwentu można było znaleźć stoisko oferujące japońskie słodycze
takie jak: daifuku, dorayaki czy dango, jaki i herbatę matcha w różnych wariantach. Na zewnątrz znajdował się foodtrack, w którym można było znaleźć onigiri, kakigori oraz okonomiyaki. Przy wejściu można było natknąć się na stoisko z bubbletea.
Jego umiejscowienie nie było zbyt dobre, ponieważ często kolejka
mieszała się z przechodniami, co utrudniało zdobycie wymarzonej bąbelkowej herbaty. Oprócz wyżej wymienionych opcji był jeszcze automat z różnymi batonikami i napojami. Nie można zaprzeczyć, że konwentowicze
mieli duże szczęście, gdyż niedziela była w tym tygodniu handlowa, a w
okolicy nie brakowało różnych marketów, więc jeśli komuś nie odpowiadała
miejscowa oferta, mógł iść na (nie) wielką wyprawę po inne pożywienie.
Pozostając dalej na temat jedzenia należałoby wspomnieć o Maid Cafe,
która działała na terenie konwentu w sobotę i niedzielę. Sam pomysł na
tego typu kafejkę był trafiony, kojarzy mi się typowo z atrakcjami,
które uczniowie przygotowują na różne festiwale w anime o tematyce
szkolnej. Osoby obsługujące były przebrane (a jakże by inaczej) za
pokojówki. Sama atrakcja wyglądała dość ciekawie, jednak w sobotę dość
ciężko było się tam dostać. Przez większość czasu nie było
wolnych miejsc. W niedzielę było o wiele łatwiej o wolne miejsce,
jednak w tym czasie większość ciekawych dań nie była już dostępna. Do
tego obsługa tego dnia była już nieco bardziej zmęczona co powodowało
gorszy odbiór atrakcji. Oferowane jedzenie było smaczne, ale odniosłam
wrażenie, że organizatorzy atrakcji nieco przesadzili z ceną. Owszem,
zdaję sobie sprawę, że w takim miejscu dania są tylko składową ceny - mimo to uważam, że gdyby pozycje na menu były nieco tańsze, kafejka odniosłaby większy sukces.
Program
AnimeCon Halloween był dość ciekawy i różnorodny. Główny nacisk
położono na atrakcje związane z klimatem grozy, jednak nie było to
regułą. Od 10 w sobotę do 14 w niedzielę nieprzerwanie odbywały się
różnego rodzaju prelekcje i konkursy, a oprócz tego, uczestnicy konwentu
mogli wziąć udział w różnych warsztatach. Wydaje mi się, że każdy był w
stanie znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Niestety, mimo wszelkich
starań nie znalazło się miejsce dla prelekcji z Gintamy, a szkoda - to właśnie na prelekacjach z naszej ulubionej serii czujemy się jak u siebie. Warto wspomnieć o walucie konwentwej,
która wyglądała ślicznie. Były to bardzo klimatyczne tokeny wykonane z
drewna, na których wypalono nominały. Można było je zdobyć w czasie
różnych konkursów, a następnie wydać na różnych stoiskach. Oprócz tego
wszystkiego można było miło spędzić czas na atrakcjach, które były
prowadzone praktycznie jednym ciągiem przez NanoKarrin i Anime24. Innymi dostępnymi formami spędzania czasu na konwencie były sale z grami. Dostępne były różne gry planszowe, papierowe rpg, gry na różne konsole (najbardziej królowały bijatyki), gry muzyczne (największą furrorę jak zawsze robił DDR). No i oczywiście nie mogło na konwencie zabraknąć Ultra Stara, niestety jego umiejscowienie nie było zbyt dobre- odbywał się w dość małej sali, która ciągle była zapchana.
Nie mogłabym nie wspomnieć o Wiosce Naruto!
Szczerze byłam zaskoczona, tym, że w ogóle pojawiła się na tym
konwencie, ale było to całkiem miłe zaskoczenie. Samo wnętrze wioski
wyglądało ślicznie, zadbano o to, aby pasowała klimatem do Halloween.
Szczególnie interesujący był kącik Ichiraku,
można było zobaczyć tam różne węże w słoikach, gałki oczne i inne
drobne szczegóły, które dopełniały stylistykę całej atrakcji. Do tego
można było dostać darmowe cukierki! W wiosce obywały się też różnego
rodzaju prelekcje, gry i zabawy. Ciekawym pomysłem było zrobienie matury
z Naruto.
Uczestnicy siedzieli w ławkach, dostawali arkusze i karty odpowiedzi, i
wtem zaczynała się rzeźnia. Mieli jedynie określony czas na odpowiedzi
na pytania, które miały różny poziom trudności, a trzej Hokage
pilnowali, aby panował porządek i żeby nikt nie ściągał. Po pierwszej
bardziej poważnej turze nastąpiła druga, luźniejsza, podczas której nie
pilnowano aż tak restrykcyjnie, jak wcześniej. Na zakończenie pierwszego
dnia konwentu w wiosce odbyło się Konoha disco, które nie było zbyt udane. Moim zdaniem organizatorzy nie wiedzieli zbytnio jak się za to zabrać, a szkoda, bo pomysł był niczego sobie. Następnego dnia odbył się Naruto run, który również był dość słabo zorganizowany. Nie dość, że były dość duże opóżnienia,
to uczestnicy zostali podzieleni na grupy i ustalono kolejkę. Osoby z
ostatnich grup często rezygnowały z tej zabawy, gdyż nie chciało im się
czekać na swoją kolej. Ogólnie Wioska Naruto wypadła całkiem dobrze, wiadomo, że to nie był ten sam poziom co na Pyrkonie,
ale nadal było tam całkiem fajnie. Osoby odpowiedzialne za wioskę były
miłe i nie robiły problemu, jeśli coś przez przypadek się im popsuło.
Pozostaje liczyć na to, że poprawią te drobne niedociągnięcia, które
miały miejsce w tym roku i będzie tylko lepiej.
Na koniec zostawiłam główną atrakcję konwentu, czyli Konkurs Cosplay. Odbywał się w Main
Room’ie. Sam konkurs przebiegał dość spokojnie, oprócz zakończenia,
podczas którego okazało się, że niektóre z nagród uległy zniszczeniu (to
nie żart :D ).
Wielkie brawa dla organizatora, który z tej nietypowej sytuacji wyszedł
z twarzą i zaproponował zwycięzcom nadesłanie statuetek pocztą. Głównie
można było zobaczyć komediowe scenki związane z halloween, do tego było dużo tańca i śpiewu. Dla fanów Gintamy miłą niespodzianką był występ osoby w bardzo uroczym cosplayu Sacchan! Po zaprezentowaniu się wszystkich była krótka przerwa, podczas której prowadzący opowiedział żarcik, po nim zaprosił cosplayerów na scenę, aby porobić zdjęcia. W tłumie było słychać jedynie jęki typu “Jezuuuu Chryste ile cosplayerów”,
„nie ma szans, żeby się zmieścili!”. Następnie zaczęli śpiewać, ogólnie
zabawa była przednia. Wideo z całego konkursu można obejrzeć w serwisie
YouTube.
Ogólnie atmosfera na konwencie była całkiem przyjemna.
Było parę niedociągnięć, których można było uniknąć, trzeba liczyć na
to, że tak jak było we wcześniejszych przypadkach, organizatorzy
naprawią to w kolejnej edycji. Na pewno mogę stwierdzić jedno, nie było,
kiedy się nudzić. Uczestnicy konwentu byli cudowni, z każdym dało się
pogadać i za kumplować, do tego, jeśli trafiało się na większe
zgromadzenie osób tym większa była szansa, że stanie się coś naprawdę ciekawego-czy to jakieś spontaniczne sesje, tańce, śpiewy i nie tylko.
~Taka